Psy w obiektywie
Jakis czas temu zakupiłam gruby album z fotografiami stambulskich psów. Autor zdjęć, Arif Aşçi, wydał również dwie inne pozycje, album o kotach i ptakach mieszkających nad Bosforem. Chociaż przepadam za wszystkimi stworzeniami ze stambulskich zaułków, bo bez nich to miasto nie byloby takie samo, to mój wybór od razu padł na książkę o psach. Jestem beznadziejnie zakochana we wszystkich tutejszych ulicznych psach. Beznadziejnie, bo kroi mi się serce ilekroć widzę ich wychudzone brzuchy i bezdennie smutne, ogromne, czarne oczy, a przeciez wiem, ze nie mozna im wszystkim naraz pomoc, przytulic i nakarmic… Kroi się też, za każdym razem, gdy widzę, jak szukają kontaktu z człowiekiem, żebrząc o najmniejszy gest miłości, machając opuszczonymi pokornie ogonami lub „rozkładając” się na plecach przed każdym, kto ofiaruje im choć odrobinę uwagi. Jestem w nich zakochana, bo nigdy nie widziałam tak melancholijnych i łagodnych swtorzeń, znoszących ze stoickim spokojem upał, deszcz, zimno i ludzką niechęć. Stambulskie sokak köpekleri (psy uliczne) sa fantastyczne, jakkolwiek od zawsze ich liczebnosc, a raczej brak kontroli nad nia, stanowily problem dla miasta, z ktorym probowano radzic sobie na rozne sposoby, takze drastyczne. Znany jest fakt, przytaczany rowniez przez autora albumu, proby pozbycia sie bezdomnych psow poprzez izolacje na jednej z niezamieszkanych Wysp Ksiazecych, gdzie umieraly z wycienczenia, glodu i ran. Po jednej z takich akcji, miasto zostalo nawiedzone przez trzesienie ziemi, co odebrano jako kare boska za niegodne potraktowanie zwierzat i uratowano pozostale przy zyciu osobniki, przywozac je z powrotem, aby zapelnily ulice metropolii. Obecnie, choc wladze miejskie wciaz maja problemy z kontrola urodzen bezpanskich psow i kotow, nie stosuja na szczescie niehumanitarnych sposobow. Ponadto, pocieszajace jest to, ze nie wszyscy odnosza sie do ulicznych stworzen z niechecia i rezerwa. Sa Stambulczycy, jak chocby Arif Aşçi, ktorzy kochaja te zwierzeta, karmia i poja, i co wiecej – nie wyobrazaja sobie miasta bez nich.
A to jeszcze link do galerii fotografii Arifa Aşçi http://www.arifasci.com/
PS. Przepraszam za niechlujstwo i brak polskich znakow – pisalam te notke, a wlasciwie dokanczalam porzucony wiele tygodni temu szkic w pracy, gdzie nie dysponuje polska klawiatura.